Stolica Szkocji czyli Edynburg w 2 dni

Czy wyjazd do Wielkiej Brytanii na 2 dni ma sens? Chętnie podzielę się moim doświadczeniem z ostatniego wyjazdu do pięknego Edynburga. Znalazłam wygodny lot z podwarszawskiego Modlina – o godzinie 8.30 byłam już po kontroli paszportowej w Szkocji i jechałam do centrum miasta. Lotnisko jest oddalone zaledwie 25 min autobusem – idealny dystans na krótki wyjazd. Lot powrotny miałam następnego dnia dopiero o 20.00 – mogłam więc delektować się miastem przez pełne dwa dni 🙂

Pojechałam tam w celu niespiesznego spaceru po szkockiej stolicy, bez potrzeby zwiedzania wszystkich must-see. Wiadomo, że dwa dni to zbyt mało czasu, żeby zobaczyć wszystko i zawsze podczas takich wyjazdów wychodzę z założenia, że i tak kiedyś tu wrócę. Dlatego po przejrzeniu wszystkich przewodnikowych porad ustaliłam sobie swój plan, który połączył luźny spacer fotograficzny i wizytę w kilku turystycznych miejscach.

Jak pewnie wiecie, wejście do muzeów są darmowe, można więc zaoszczędzić na biletach wstępu. Dzięki temu bez dodatkowych opłat obejrzałam stałe wystawy w Scottish Gallery of Modern Art i National Gallery of Scotland. W Edynburgu sporo atrakcji jest na zewnątrz i też nie pobiera się za nie żadnych opłat 🙂

Co zobaczyłam? Spisałam listę atrakcji po kolei, może komuś się przyda 😊

DZIEŃ 1 poranek w Edynburgu


Mapka jest czysto informacyjna, cały poranek spędziłyśmy na szwendaniu się po tej okolicy, a dokładniej po wszystkich uliczkach, które zachęcały, żeby je zobaczyć 🙂

  • Princes Street – na tej ulicy bieg kończy autobus 100 z lotniska. Pierwsze, co zobaczycie, to pomnik Waltera Scotta. Za dworcem pną się w górę wąskie uliczki – tam zatrzymałyśmy się na kawę.
  • spacer w okolicach Royal Mile. Po drodze weszłyśmy na Victoria Street. To właśnie ta ulica zainspirowała Rowling do stworzenia ulicy Pokątnej. Niestety mi i mojej siostrze nie przypomina czarodziejskiej ulicy, zupełnie inaczej sobie ją wyobrażałyśmy. 
  • The Hub – w Edynburgu jest mnóstwo kościołów, przerobionych na teatry, kawiarnie, hostele, bary. Bardzo ciekawy pomysł! The Hub to przestrzeń artystyczna, a przed wejściem do budynku poustawiane są food trucki.
  • Elephant – to w tej kawiarni Rowling pisała pierwszą część Harry’ego Pottera. Niestety, kilka tygodni przed naszym przyjazdem budynek został czasowo zamknięty z powodu pożaru w kamienicy.
  • Rzeźba psa 

W XIX wieku w Edynburgu mieszkał John Gray, który był właścicielem psa rasy skye terrier o imieniu Greyfriars Bobby. Po śmierci właściciela pies przez 14 lat czuwał nad jego grobem.

  • Cmentarz Greyfriars Kirkyard podobno to tutaj Rowling czerpała inspirację, nadając bohaterom sagi imiona i nazwiska odnalezione na cmentarnych nagrobkach. A teraz turystyka Potterowa kwitnie w najlepsze, wycieczki tłumnie podążają za przewodnikami w czarodziejskich szatach pod grób niejakiego Riddle’a czy McGonagall.
  • Obiad w Portobello Beach 

Po spacerze w centrum ruszyłyśmy na wybrzeże Morza Północnego. Podróż autobusem trwa 25 minut z Princes Street. Zastanawia nas, jak to się dzieje, że nadmorska promenada ma te same zadania, co te deptaki nad polskim morzem, a estetycznie różni się tak bardzo. Frytki, kebaby, pizza, niby menu to samo, a nie uświadczysz obrzydliwych tekturowych bud obudowanych plastikowymi reklamami, przestrzeń wypełniają pomalowane pastelowymi kolorami urocze drewniane budynki. Czyste stoliki, kwiatki, ładnie napisane menu, brak hałaśliwej muzyki z głośników. Można?

  • Calton Hill – po zameldowaniu się w hostelu, ruszyłyśmy na wzgórze z widokiem na miasto. Akurat było piękne słońce, więc załapałyśmy się na ładny zachód słońca. Jesienny Edynburg skąpany słońcem był o wiele ładniejszy w rzeczywistości niż na tych zdjęciach 😉
  • Bar Frankenstein – to kolejny przykład modyfikacji kościoła. W jego podziemiach, gdzie niegdyś była kostnica, dziś można wypić szkockie piwo Tennent w przestrzeni zainspirowanej Frankenstein’em.

DZIEŃ 2

Pierwszym przystankiem następnego dnia był…  plac zabaw 😊 Ogrodzony park dla psów z soczyście zieloną trawą i park linowy, po którym biegały wiewiórki. Nie odpuściłyśmy i dzień zaczęłyśmy na wesoło 😁. Potem szybkie zakupy w Tesco i zaopatrzone w litr wody oraz przekąski, ruszyłyśmy do Dean Village. Po drodze trafiłyśmy na popularną wśród instagramowiczek uliczkę Circus Lane, ale mimo obecnego trendu, nie zatrzymałyśmy się na żadną sesję.

  • Circus Lane
  • Water of Leith i park – droga do Dean Village prowadzi przez uroczy park wzdłuż rzeki.

  • Dean Village – dzielnica z budynkami z 19 wieku jest mniejsza, niż myślałam wcześniej, ale nadrabia wdziękiem. Uwaga!  W okolicy nie ma żadnej kawiarni, więc jeśli planujecie kawę, czy śniadanie, radzę znaleźć coś w centrum 🙂 Albo, tak jak my, zaopatrzyć się w drugie śniadanie w sklepie i zjeść w parku. A kawa? Na kawę poszłyśmy do kawiarni w Muzeum Sztuki Współczesnej, nieopodal Dean Village.
  • Museum of Contemporary Art – Muzeum składa się z dwóch budynków. Na początku października 2022 roku pierwszy z nich był zamknięty. Na szczęście drugi całkowicie sprostał naszym wymaganiom. Munch, Pollock, Dalí, Picasso, Magritte… Wspaniałe dzieła w muzeum, które nie przytłacza ilością, ale jest na tyle duże, że potrafi zmęczyć.
  • Obiad na Grassmarket Square – byłyśmy bardzo zmęczone całą drogą i przypomniałyśmy sobie, że praktycznie nic nie jadłyśmy od rana. Weszłyśmy do pierwszej zauważonej pizzerii z oknem na Grassmarket Square. Tutaj praktyczna rada – woda z kranu w Wielkiej Brytanii podawana jest za darmo :). Przerwa w spacerze była bardzo potrzebna, a nawiasem mówiąc, pizza trafiła nam się przepyszna.
  • The Viennel Viewpoint – przeczytałam gdzieś, że to najbardziej instagramowa miejscówka w Edynburgu. Nasz outfit i wypchane plecaki nie stanowiły zbyt udanego zestawu na sesję w tej malowniczej scenerii, na dodatek zaczęło padać. Jednak przyznaję rację, widok na zamek z tego punktu jest czarujący.
  • Antykwariat – zupełnie przypadkiem, idąc w stronę Whisky Baru od The Viennel Viewpoint, zobaczyłyśmy wejście, które wołało nas do środka. W ogóle się nie zastanawiałyśmy, od razu weszłyśmy i zaczęłyśmy szwendać się między półkami. Z tego pięknego antykwariatu wyszłyśmy z cudowną zdobyczą – pierwszą częścią Harry’ego Pottera. Książka naszego dzieciństwa kupiona w mieście, w którym powstawała, to najlepsza pamiątka jaką sobie można wymarzyć. A kosztowała jedynie 4 funty!
  • Whisky Bar – i tu trzeba było zmodyfikować plany, bo bar, mimo popołudniowej godziny, był jeszcze zamknięty. A o tym barze huczało w internecie, bowiem sceneria jest prawie niezmieniona od stu lat. Wobec tego miejsce zapisuję na liście do zobaczenia podczas kolejnego pobytu 🙂
  • National Gallery of Scotland – muzeum obecnie jest w remoncie, więc niektóre sale były zamknięte. Ale, ale… udało nam się zobaczyć najbardziej znane szkockie dzieło z XIX wieku:  ‘The Monarch of the Glen’ autorstwa sir Edwina Landseer’a.
  • Pomnik Waltera Scotta – start i metę spaceru miałyśmy pod jednym z najpiękniejszych pomników jaki widziałam – Waltera Scotta. Zmęczone, ale naładowane szkocką energią, wróciłyśmy do Warszawy. Pobyt w Wielkiej Brytanii tak nam się spodobał, że na lotnisku zaczęłyśmy sprawdzać inne loty z Polski w te rejony. Glasgow, Leeds, Bristol? Zobaczymy, gdzie nas poniesie następnym razem 😁
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O MNIE

Jeśli szukasz pomysłów na krótki wyjazd po Europie, dobrze trafiłeś! Admiratorka porannej kawy, europejskiego kina i bałkańskich klimatów zaprasza na przygody szlakiem niecodziennych atrakcji w stolicach i miasteczkach.

OSTATNIE POSTY

KATEGORIE