Największa kolekcja sztuki afrykańskiej w Europie – krzyczą przewodniki po Serbii. Po takim opisie nie wypadało nie odwiedzić Muzeum Sztuki Afrykańskiej w Belgradzie. Czy faktycznie największa? Możliwe. Czy warto się tam wybrać? Stanowczo odradzam.
Do muzeum trzeba jechać 20 minut autobusem z centrum (44 z przystanku Trg Studentski). Potem czeka nas 10-minutowy spacer w dzielnicy domków jednorodzinnych. Budynek trudno przegapić – ozdobiony jest afrykańskimi wzorami. Gdy weszłyśmy, muzeum było całkiem puste, myślałyśmy, że pomyliłyśmy wejścia. Po spacerze wokół budynku w poszukiwaniu kasy, okazało się, że to jedyne drzwi. Bileterka odnaleziona. Cena biletu: 200 dinarów (7,5zł), studenci – 100 dinarów.
Placówka składa się z dwóch sal. Jedna, dosyć duża, to wystawa stała, mniejsza – wystawa czasowa (w styczniu były to rysunki autorstwa M. Selmani).
Największym problemem był totalny brak informacji na temat czegokolwiek. Nie było żadnej notatki obok porozrzucanych bez planu eksponatach (plan pewnie był, ale mi nieznany). Jakieś rzeźby, jakieś maski, ceramika, nie wiadomo z jakiej epoki, z jakiej części Afryki. Jeśli nie jest się znawcą tego tematu, nie dowiemy się niczego z tej wystawy.
Czarę goryczy przelał wystrój sali. Przypadkowe kolory ścian. Odcienie niebieskiego, czerwonego, zielonego. Ma się wrażenie, że nikt nie projektował tej przestrzeni.
Próba komunikacji ze zwiedzającymi ze strony muzeum była, a i owszem. Salę wyposażono w kilka ekranów ze słuchawkami, rozumiem, że miały wprowadzić w ten ciekawy i zupełnie mi obcy świat. Niestety, żaden z nich nie działał.
PS. Polecam za to stronę internetową placówki, działa w wersji angielskiej i można dowiedzieć się o kolekcji znacznie więcej niż podczas osobistej wizyty.
Muzeum Sztuki Afrykańskiej w Belgradzie
cena:200 dinarów (100 dla studentów)
dojazd: autobus 44 z Trg Studentski