Jakie nowe rosyjskie produkcje zobaczycie na Netflixie i HBO? Sprawdźmy!
1. „Zimowy romans”, 2021, reż. Michaił Lokszyn, Netflix
Na Netflixie pojawił się rosyjski film w kontrze do aktualnej pogody w Polsce. Mowa o filmie Michaiła Lokszyna pt. „Zimowy romans”. W oryginale obraz nosi nazwę „Srebrne łyżwy”, a suma tych dwóch tytułów właściwie wyjaśnia cały film. Rzecz dzieje się w 1899 roku w Petersburgu, a bohaterami opowieści są: arystokratka, marząca o nauce oraz biedny syn latarnika, który dorabia, jeżdżąc na łyżwach. Zaletą filmu na pewno nie jest jego przewidywalna fabuła, ale scenografia i kostiumy, które sprawiają, że film można śmiało polecić jako idealny film do nicnierobienia. Przy 35 stopniach na plusie aż miło popatrzeć na ośnieżone budynki Petersburga i zamarzniętą Newę.
Opis Netflix:
Jeżdżący na łyżwach po zamarzniętych rzekach i kanałach Sankt Petersburga złodziejaszek kradnie serce córki arystokraty. Czy ich miłość zdoła pokonać liczne przeszkody?
2. „Rosyjski spleen”, 2019, reż. Aleksiej Kamynin, HBO
Oryginalny tytuł rosyjski to „Chandra” i on bardziej mi pasuje do tegoż filmu, bo stan przygnębienia to jedyne, co wyniosłam po jego obejrzeniu. Klimat tej produkcji zupełnie mi nie pasował, niby jest to komedia, ale nie widziałam w tym nic zabawnego. Jedyne na co można zwrócić uwagę, to obsada. Wśród głównych aktorek znalazły się Ksenia Zujewa, a także Anna Czipowskaja. Annę Czipowską zapamiętałam z bardzo dobrego filmu pt. „Ingerencja” Ksenii Zujewej, z kolei Ksenia Zujewa na swoim aktorskim koncie ma pierwszoplanową rolę w najnowszym filmie Iwana I. Twierdowskiego pt. „Konferencja”.
Opis HBO:
Współczesna Moskwa. Trójka przyjaciół wynajmuje razem mieszkanie i nagle przychodzi im przeżyć najtrudniejszy, najdziwniejszy, ale i zarazem najzabawniejszy dzień w ich życiu. Czy wydarzenia te zmienią ich sposób patrzenia na świat i pozwolą im dorosnąć? Komedia o współczesnej Moskwie i jej mieszkańcach. W obrazie w reżyserii Alexeya Kamynina (That is not me) nie brakuje przedziwnych zdarzeń i błyskotliwego humoru. Produkcja brała udział w konkursie na festiwalu filmowym w Soczi.
3. „Konferencja”, 2019, reż. Ivan I. Tverdovskiy, HBO
Pamiętacie poprzedni film tego reżysera pt. „Podrzutki”? Tamten film oglądałam z zapartym tchem, czego nie doświadczyłam przy tym filmie. Jeśli liczycie na wartką akcję, nie włączajcie tego filmu. Chociaż temat jest bardzo ciekawy, nie udało mi się dokończyć seansu.
Opis HBO:
Natalia, zakonnica z odległego rosyjskiego klasztoru, przyjeżdża do Moskwy 17 lat po zamachu terrorystycznym w teatrze na Dubrowce. Została tam wysłana, aby zorganizować wieczór pamięci ofiar dramatu, który miał miejsce w październiku 2002 roku. Wkrótce okazuje się, że kobieta i jej rodzina byli świadkami tych wydarzeń. Niemal zapomniani przez świat organizatorzy i uczestnicy wieczoru, czy Konferencji (jak wydarzenie oficjalnie nazywano), czują się ciężarem dla reszty społeczeństwa. Śledząc chronologię wydarzeń opowiedzianą przez kilkoro uczestników pamiętnego wieczoru, film prezentuje mroczne szczegóły osobistej historii Natalii. Obraz w reżyserii wielokrotnie nagradzanego na międzynarodowych imprezach filmowych Ivana I. Tverdovskiego przywołuje wstrząsający atak terrorystyczny.
4. „Czarnobyl”, 2021, reż. Danila Kozlovsky, Netflix
Podobno jest to odpowiedź na amerykański serial o katastrofie w Czarnobylu w 1986 roku. Trudno niestety się z tym zgodzić. Co prawda miejsce i czas się zgadza, ale cały film wygląda to jak zwyczajny melodramat z wątkiem katastrofy w tle. Przez pierwsze 30 min poznajemy historię związku głównego bohatera z fryzjerką. Obraz wynudził mnie niezwykle. 2/10.
Opis Netflix:
Strażak Aleksiej odnajduje dawną miłość i przechodzi na emeryturę. Jednak jego spokojne życie wkrótce zakłóca tragiczna katastrofa w Czarnobylu.
