Wodospad Niagara w… Podgoricy!

Wodospad Niagara (Vodopad Nijagara) jest sztucznie utworzonym wodospadem na rzece Cijevna w oddalonej od Podgoricy o 8 kilometrów wsi Rakića Kuće. Dużo relacji przeczytałam na jego temat, musiałam więc pojechać, żeby samemu ocenić jak spektakularne widowisko nas tu czeka. A gwałtowna burza, która popsuła nam poprzedni wieczór, w kontekście tej atrakcji stała się sojusznikiem. Na pytanie, czy warto tam pojechać, entuzjastycznie kiwam głową!

Wodospad

Dlaczego Niagara, skoro już jeden wodospad tak się nazywa? Nie było innych pomysłów? Może chciano podkreślić, że to największy wodospad w Czarnogórze? To, że największy, nie ulega wątpliwości,  bo choć nie jest to jedyny wodospad, jakim mogą się pochwalić Czarnogórzanie, to żaden z nich nie jest tak wysoki. To chyba pierwszy wodospad tej wielkości, koło którego stałam tak blisko, mogłam więc na własne oczy zobaczyć mgłę, która powstaje przy ścianie spadającej wody. Niebywała jak na czerwiec ilość wody to nagroda za serię gwałtownych burz, które nawiedziły Podgoricę dzień wcześniej. Mimo obaw o swój telefon i aparat, dzielnie podchodziłam na najdalsze kamienie, żeby złapać ładne ujęcia. Choć w przewodnikach wymienia się to miejsce za największą atrakcję stolicy, na szczęście w niedzielny czerwcowy poranek nie było tłumów. 

Dojazd

W Czarnogórze sprawnie działa międzymiastowa komunikacja autobusowa, bez problemu dojedziemy też pociągiem na wybrzeże z Podgoricy. W samej stolicy Czarnogóry co prawda jest transport publiczny, ale do samych wodospadów nic nie dojeżdża. Pozostaje iść na piechotę, bo dystans nie jest duży – z centrum do Niagary jest zaledwie 8 kilometrów. Niestety wzdłuż drogi nie ma żadnych drzew, więc nie polecałabym tego rozwiązania latem. Zostaje więc auto lub taksówka. Dzięki uprzejmości przemiłych zmotoryzowanych koleżanek wyruszyłyśmy rano autem na śniadanie z widokiem na wodospad. Auto zostawiłyśmy na parkingu przy restauracji.

Restauracja

Chociaż okoliczności przyrody wydają się wymarzone, a zdjęcia przedstawiają istny raj, rzeczywistość była słodko-gorzka. Po obejrzeniu wodospadów postanowiłyśmy zjeść śniadanie w pobliskiej restauracji. I to nieco popsuło nam humor. Na naszą negatywną opinię złożyły się dwa elementy. 

Obsługa

Pierwszy z nich to obsługa. Zajęłyśmy mały stolik w cieniu na środku restauracji. Czekamy pięć minut, czekamy dziesięć – nikt nie podchodzi. Wiele stolików było zajętych, ale na pewno nie możemy uznać, że był to szczyt tłumów, kelnerów zaś było co najmniej sześciu. Prosimy jednego o menu – zaraz przyjdę! – słyszymy. No ale mija chwila i nie przychodzi ani on, ani żaden inny pan. Idę więc sama po menu. Szybko decydujemy się na omleta, ale nie ma chętnego, który by przyjął zamówienie. Kolejny kelner, którego zaczepiamy, mówi, że to nie jego rejon. Super, w takim razie gdzie jest kelner od tego rejonu? Dodatkowo widzimy, że para, która usiadła obok nas 10 minut później już pije kawę, co spotęgowało naszą irytację. Kelner podchodzi w ostatniej chwili, bo już zaczęłyśmy szukać na mapie innej restauracji w pobliżu. 

Muzyka

Drugi problem to sprawa powiedziałabym ogólnoeuropejska, więc może dla większości z Was nie jest to w ogóle minus. Mnie natomiast bardzo przeszkadza zbędna muzyka. Zwłaszcza w pięknych okolicznościach przyrody. Tym bardziej, gdy głośnik jest ustawiony na nas z pełną mocą, a playlista składa się z absolutnie czegokolwiek. I tak malowniczy wiejski krajobraz urozmaicony niespiesznym spacerem owiec na szutrowej drodze po drugiej stronie rzeki mógł być dźwiękowo wzbogacony naturalnym szumem pobliskiego wodospadu. Niestety – raj oszpeciła głośnikiem banda ignorantów z pobliskiej jadłodajni.

Jedzenie

Na Google Maps czytałam różne opinie – może to zależy od rejonu, w którym komentatorzy siedzieli? Kelner, który się zainteresował naszym zamówieniem też był, jak tłumaczył, z innego rejonu. No nic, w końcu dostałyśmy omlety, ale nie zachwyciły. Koleżanka narzekała, że jajko nie było ścięte, ja za to zapomniałam zaznaczyć, że nie chcę pieczarek. W menu nie wypisano wszystkich składników “omleta z warzywami”, a ja zapomniałam, że oprócz pomidorów i papryki mogą mieć w zanadrzu pieczarki, których nie darzę sympatią. W zestawie z omletem dostałyśmy… frytki. Dosyć innowacyjny pomysł, który ostatecznie poparłam. Dodatkowo zamówiłyśmy priganice, które mi osobiście bardzo smakowały 🙂 

Wszystkie rozmowy z pracownikami restauracji odbyły się w ich języku. Nie wiem jak przebiegałaby komunikacja po angielsku 🙁 Podsumowując, trzeba mieć tam dużo cierpliwości 🙂

Mapa

Jeśli interesuje Was Czarnogóra, zapraszam na moje poprzednie relacje dot. atrakcji turystycznych południowej części tego pięknego bałkańskiego kraju:

,

3 odpowiedzi na „Wodospad Niagara w… Podgoricy!”

  1. […] Wodospad Niagara w… Podgoricy […]

  2. Awatar Pudelek

    W połowie lipca, niestety, praktycznie nie było tam już wody…

  3. […] Wodospad Niagara (Vodopad Nijagara) jest sztucznie utworzonym wodospadem na rzece Cijevna w oddalonej od Podgoricy o 8 kilometrów wsi Rakića Kuće. Dużo relacji przeczytałam na jego temat, i zrobiłam wszystko, żeby tam się w końcu znaleźć i samemu ocenić jak spektakularne widowisko nas tu czeka. A gwałtowna burza, która popsuła nam poprzedni wieczór, w kontekście tej atrakcji stała się sojusznikiem. Na pytanie, czy warto tam pojechać, entuzjastycznie kiwam głową! Całą relację z wycieczki nad wodospad znajdziecie TUTAJ. […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O MNIE

Jeśli szukasz pomysłów na krótki wyjazd po Europie, dobrze trafiłeś! Admiratorka porannej kawy, europejskiego kina i bałkańskich klimatów zaprasza na przygody szlakiem niecodziennych atrakcji w stolicach i miasteczkach.

OSTATNIE POSTY

KATEGORIE