Reykjavik kojarzy się z przepiękną współczesną salą koncertową Harpa i z kościołem, którego fasada przypomina bazaltowe skały. Ale od początku… Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę spacerować po najbardziej wysuniętej na północ stolicy na świecie. A jednak, chodziłyśmy po tym małym rybackim miasteczku, w którym mieszka 130 tysięcy mieszkańców, zauroczone typowymi dla tego miasta kolorowymi domkami z białymi dachami i bogato zdobionymi witrynami sklepów i wnętrzami kawiarni. Na końcu wpisu mapka spaceru i informacje praktyczne 🙂
Recycled House | Dom z recyklingu
Zaparkowałyśmy auto niedaleko “Pałacu przerobionych rzeczy” i z tego miejsca rozpoczęłyśmy długi spacer promenadą aż do Harpy, mijając wiele ciekawych i charakterystycznych miejsc po drodze. Czym jest ów “Pałac”, “Dom”, “Muzeum”? To przestrzeń reżysera Hrafn Gunnlaugsson‘a, który ustawia tutaj wykorzystywane w jego dziełach elementy sceniczne. Jedni powiedzą, że to składowisko zardzewiałej blachy, drudzy zachwycą się barwnymi drobnymi elementami. Ja należę do tej drugiej grupy, chociaż w moim ogródku mocno ograniczyłabym ilość przedmiotów 😀 Przebrane strachy na wróble, schody ze studzienek kanalizacyjnych, a nawet statek, znajdziecie tu wszystko!
Ceny: wstęp bezpłatny
Höfði | City Official Guest House
Tego budynku nie znałam przed przyjazdem do stolicy Islandii. Gdy zobaczyłam go w promieniach zachodzącego słońca wydał mi się tłem do obrazów Hoppera. Naturalnie natychmiast zrobiłam zdjęcia i bezrefleksyjnie poszłam dalej. Dopiero w domu doczytałam, że budynek ten ma znaczenie historyczne z co najmniej dwóch powodów. Wybudowany w 1909 roku drewniany dom był własnością islandzkiego poety Einara Benediktssona. Od lat 50. budynek jest własnością miasta, organizowane są tutaj spotkania i oficjalne przyjęcia. Dom stał się znany na całym świecie w dniu, gdy do Islandii przybyli dowódcy dwóch krajów – USA i ZSRR w 1986 roku.
Höfði | latarnia
Gdy idziemy promenadą w stronę miasta, po 15 minutach od domu z recyklingu zaczynamy mijać najbardziej znane symbole Reykjaviku. Pierwsza na naszym szlaku wyłania się żółta latarnia. Na wszelkich portalach sprzedających zdjęcia jej zdjęć jest bez liku, latarnia jest obfotografowana z każdej strony po tysiąckroć. Poniżej moja cegiełka w tym gąszczu zdjęć żółtej latarni. Od pewnego czasu jest też kojarzona z kolorowym światem Wesa Andersona i wydaje mi się, że jest to trafione skojarzenie. Architektem tej stosunkowo nowej, bo 4-letniej latarni jest Yrki Arkitektar.
Sun Voyager | pomnik
Nie trzeba długo iść, by zobaczyć kolejny symbol stolicy – rzeźbę autorstwa Gunnara Árnasona. Słoneczny wędrowiec, oda do Słońca, łódź marzeń – tak się nazywa pomnik, który został zamówiony na obchody 200. rocznicy założenia miasta w 1990 roku. Jak tłumaczył autor, rzeźba jest symbolem postępu, a nie jest to hołd bohaterskim wojownikom, jak ludzie zgadują. Ja nie znam się na sztuce współczesnej, a tym bardziej rzeźbie drugiej połowy XX-wieku. Robię zdjęcie i ruszamy dalej.
Harpa | sala koncertowa
Wyłania się przed nami piękny, szklany budynek. O takiej sali koncertowej marzy nie jeden muzyk i miłośnik sztuki. Za to zważywszy na ilość szyb na pewno nie jest to marzenie gospodyni ani służby sprzątającej. Zresztą w odcinku poświęconemu Islandii serialu “Europa z powietrza” (Disney) pracownicy opowiadali o całym żmudnym procesie mycia tych szklanych wysokich połaci. Wymaga to bezwietrznej pogody i trzeba się śpieszyć, żeby zdążyć przed zachodem słońca. Pomysłodawcami projektu była firma Henning Larsen Architekts i Batteríið Architects we współpracy z duńsko-islandzkim artystą Olafur Eliassonem. Budynek docenili specjaliści, otrzymał m. in. miano jednej z najlepszej sal koncertowych przez brytyjskie czasopismo Gramofone. Rozumiem przez to, że budynek Harpa nie tylko robi wrażenie wizualne, ale jej wnętrze jest zaprojektowane tak, by odpowiadać na potrzeby muzyków.
Reykjavik | tęczowa ulica
Kolejny znany widoczek z Reykjaviku? Nie ma sprawy! Ulica, która prowadzi do najsłynniejszego kościoła na wyspie jest jednocześnie symbolem tolerancji dla osób LGBT. Asfalt pokolorowano wszystkimi kolorami tęczy w ramach przygotowań do Parady Równości w 2015 roku, a w malowaniu udział wziął sam burmistrz miasta.
Hallgrímskirkja | kościół
Kościół ten jest drugim co do wysokości budynkiem na wyspie. Fasada ma przypominać bazaltowe skały, które można podziwiać na południu Islandii. Choć projekt kościoła, stworzony Guðjón Samúelsson, powstał w 1937 roku, budowa zakończyła się dopiero w 1986 roku. Mimo, że w środku panuje luterańsko-ewangelicki minimalizm, krzesła są ulepszone względem naszych polskich – mają wygodne poduszki 😀 Zresztą w polskim kościele tak dawno nie byłam, że może w tym czasie też zostały zmodernizowane te twarde krzesła dla grzeszników. Przy dobrej pogodzie można wyjechać windą na wieżę, żeby zobaczyć miejski krajobraz z platformy widokowej.
Ceny: wejście do kościoła jest bezpłatne, wyjazd na platformę widokową 1000 ISK
Reykjavik | Víkinga Pylsur
Hot-dog z majonezem, ketchupem i cebulką? Proszę bardzo! Hot-dog dla Reykjaviku jest tym, czym zapiekanka dla Krakowa lub rogal w Poznaniu – wiadomo było, że chcemy tego fenomenu zakosztować. Najbardziej znanym miejscem w stolicy Islandii, wedle moich internetowych poszukiwań, jest budka o nazwie Bæjarins Beztu Pylsur. Firma działa nieprzerwanie od 1937 roku. Nam nie udało się tam dotrzeć, zadowoliłyśmy się inną miejscówką, którą zauważyłyśmy po wyjściu z kościoła. Mimo sporej kolejki dzielnie poczekałyśmy na swoją kolej. W sprzedaży była też wersja wegetariańska, ale moi współbiesiadnicy nie odgadli, z czego jest zrobiona wegetariańska parówka.
Ceny: hot-dog 700 ISK (20 zł)
Reykjavik | Café Babalú
To był moment kiedy oficjalnie dostałyśmy oczopląsu. Po kilkudniowym pobycie w domku, w którym rzeczy było zdecydowanie za dużo, trafiłyśmy do skarbnicy wszystkiego, w samym centrum islandzkiej stolicy. Z zewnątrz wydawało się, że będzie to przytulna kawiarnia, idealne schronienie na rozgrzewającą kawę. W środku ilość rzeczy nieco nas zamurowała. Widocznie Islandczycy czują potrzebę wypełnienia wnętrza różnymi duperelami, żeby zrównoważyć minimalizm islandzkiego krajobrazu. Kawa bardzo nam smakowała, a jednocześnie dekoracje przygotowały nas do zbliżającego się Halloweenu.
Ceny: cappuccino 750 ISK (21 zł)
Listasafn Íslands | muzeum
Jeśli chodzi o muzea, zdałam się na los. Wiedziałyśmy, że mamy czas i chęci na jedno muzeum, nie wiedziałyśmy tylko na które. Chociaż chciałyśmy zobaczyć historię islandzkiego malarstwa, na skutek pobieżnego researchu trafiłyśmy do galerii wystaw absolutnie współczesnych autorów. Nie przygotowałyśmy się na zwiedzanie sztuki nowoczesnej, co spowodowało nasze rozczarowanie. Zupełnie zresztą niepotrzebnie, bo prace były pomysłowe. Co mnie zaskoczyło, wielu autorów odnosiło się do mitologii nordyckiej, sag czy baśni. Jednocześnie twórcy nie stroną od współczesnych rozwiązań, chętnie w swoich pracach wykorzystują technologię, komputery czy mapping. Jedna wystawa dotyczyła różnych przedstawień trolli. Już na wejściu zostałam (za pomocą nakładki na wielkim ekranie telefonu) zamieniona w trollicę. Bywa i tak. Na innej wystawie ożyły (za pomocą wyświetlanego filmu) kamienie. Co kraj to obyczaj 🙂
Zatem wyjaśniam, żebyście się uczyli na cudzych błędach: Narodowa Galeria jest sceną dla sztuki nowoczesnej, a Narodowe Muzeum przedstawia sztukę od czasów najdalszych, uwzględniając wszelkie garnki i szaty. Obydwa muzea są koło jeziora.
Jest i pozytywny aspekt tej pomyłki – przy zakupie biletu do Galerii, jest możliwość wizyty w domu malarza Ásgrímura Jónssona (1876–1958), a także muzeum Safnahúsið. O ile do pierwszego z nich nie zdążyłyśmy dotrzeć, o tyle drugie oczarowało nas niesamowicie. Szczegóły znajdziecie poniżej.
Ceny: normalny bilet wstępu: 2200 ISK (63 zł)
Reykjavik | jezioro
Mieszkańcy Reykjaviku zapewne często tu przychodzą, a latem ławki są bardzo oblegane. Cóż więcej można napisać o jeziorku w środku miasta zamieszkanym przez różnorakie ptactwo. Na Google Maps jest nowy opis tego miejsca, którego polskie tłumaczenie bardzo nie rozśmieszyło: “Piękne miejsce widokowe nad wodą z ławeczkami. Latem można zobaczyć mewy i łabędzie. Niektórzy je karmią. Uważaj jednak na ptasią kupę”. Myślę, że na ptasią kupę warto uważać wszędzie, nie tylko nad tym jeziorem.
Safnahúsið | muzeum
To muzeum uwielbiam i polecam wszystkim. Wystawa składała się z 4 pięter, a podzielona była na poszczególne żywioły, tak bliskie islandzkim autorom. Kuratorzy postanowili poświęcić sale ziemi, rzekom, lodowcom, wiatrowi. Co wspaniałe, między instalacjami i obrazami współczesnych autorów na dany temat, na ścianach wisiały dzieła XIX i XX-wiecznych artystów, co dobrze się ze sobą komponowało.
Reykjavik na zdjęciach
Informacje praktyczne i mapa
Auto zostawiłyśmy nieopodal “Domu z recyklingu”, bo tam nie ma już strefy. Nieopodal tego parkingu znajduje się wejście polecanego przez wielu ogrodu botanicznego, na który nie wystarczyło nam czasu. Stamtąd spacer do ścisłego centrum zajmuje 40 min. Sam spacer trwał ok. 2,5 godziny (ok. 9 km), a cały pobyt w Reykjaviku trwał około 6 godzin.
Gdybyśmy były w Reykjaviku dłużej, pewnie poszłybyśmy do muzeum Perlan, albo do muzeum Sagi, odwiedziłybyśmy też pobliskie źródła Nauthólsvík… Plany na kolejną wizytę już się mnożą.
Islandia samochodem? Zauroczonych Islandią zapraszam przeczytać wcześniejsze wpisy – Półwysep Reykjanes w jeden dzień, trasa wzdłuż Oceanu Atlantyckiego na południu Islandii oraz Złoty Krąg – wycieczka na jeden dzień.
2 odpowiedzi na „Reykjavik | Na dalekiej Północy”
[…] by wrócić na moment na jej ląd. Kontakt z islandzką kinematografią miałam już w Reykjaviku, gdzie weszłam do ogródka znanego reżysera Hrafna Gunnlaugsson‘a. Niestety jego filmów nie znalazłam w dostępnych nam legalnych […]
[…] na moment na jej ląd. Pierwszy kontakt z islandzką kinematografią miałam już w Reykjaviku, gdzie weszłam do ogródka znanego reżysera Hrafna Gunnlaugsson‘a. Niestety jego filmów nie znalazłam w dostępnych nam legalnych […]