Dzisiaj przenosimy się do kurortu na samym południu Czarnogóry, który niegdyś upodobali sobie… piraci!

Ulcinj potraktowałam jako bazę wypadową, z którego blisko jest do Budvy, Baru, nad Jezioro Szkoderskie, a także do Albanii. Sam Ulcinj, choć uroczy, nie zostanie wpisany do mojego top najpiękniejszych miasteczek w Czarnogórze. Dlaczego?

Zacznijmy od tego, co mi się podobało. Stare miasto nie jest tak duże, jak w Budvie czy Kotorze. Na szczęście cały Ulcinj, to o wiele więcej niż te najstarsze zabudowania. Miasteczko ciągnie się kilka kilometrów wzdłuż morza, aż do Wielkiej Plaży (Velika Plaža), słynnej z dwóch powodów: po pierwsze jest piaszczysta, co nie jest standardem na Bałkanach, po drugie jest długa na 12 kilometrów, aż do granicy z Albanią.

Ścisłe stare miasto zostało założone na klifie w V wieku p.n.e. W XVI wieku była to baza wypadowa piratów, a dzisiaj kontrolę przejęli właściciele luksusowych hoteli, którzy zawładnęli przestrzenią tak, że zwykłemu śmiertelnikowi nie wypada tamtędy przechodzić. Czułam się trochę nieswojo przechodząc przez tarasy udostępnione gościom hotelowym. Mój spacer zakończyłam w Muzeum Archeologicznym, na terenie którego znajduje się zakratowany Targ Niewolników, wieża z XV wieku i makieta miasta. Akurat wtedy, kiedy byłam (09.2022) część muzeum była zamknięta.

Nie jest to moje ulubione miasteczko w Czarnogórze, bo nie dość, że na górze najstarsze zabudowania to w większości hotele, co odbiera magię tego miejsca, to w dodatku jarmarkowo-pamiątkowa dolna część miasta zrobiła na mnie bardzo złe wrażenie i wręcz współczułam ludziom, którzy tam spędzali całe swoje wakacje. To, co najbardziej mi się w tym miasteczku podobało, to piesza trasa z centrum Ulcinja do Wielkiej Plaży. Ale to opowieść na kolejny post 🙂