Mikulov i jego okolice często określane są czeską Toskanią. Choć porównywania miast do innych nie lubię, tutaj nie sposób się nie zgodzić – atmosfera jest iście włoska. Co na to wpływa? Po horyzont rosnące winogrona, które upodobały sobie tę krainę i raczą mieszkańców przepysznymi owocami. A właściciele upraw ochoczo częstują swoich gości wybornym winem.
Centrum MIkulova
Za krótko spacerowaliśmy, by mieć czas docenić wnętrza zamku w Mikulovie, nie weszliśmy na charakterystyczną dla Mikulova Świętą Górkę, ani do Synagogi z XVI wieku, nie wiedzieliśmy też, że tuż obok baru, w którym siedzieliśmy, znajduje się grób rodu Dietrichsteinów. Do tych zabytków można jeszcze wrócić, wszak od Krakowa dzieli nas zaledwie 3,5h drogi autostradą. Nie był to bynajmniej spacer stracony, pachnące winem miasto zapraszało nas do nieśpiesznego spaceru uliczkami wokół rynku na Starym Mieście. Zwróćcie uwagę na fontannę na Rynku – stoi tam nimfa z tarczą w ręku, na której to wyryte są winiarskie noże.
Mikulov | Co by tu zjeść?
Obiad na rynku
Szukaliśmy miejsca, w którym da się wypić zarówno wino jak i piwo, choć nie było to takie proste, bowiem wino całkiem zdominowało tutejsze bary i restauracje. Wybór padł na restaurację Pod radnicí. Niestety, nie był to najlepszy obiad i to nie ze względu na jakość potraw. Chociaż była to dosyć mała porcja w stosunku do ceny, jedzenie było bardzo smaczne. Jeśli chodzi o cenę – nic dziwnego, wszak restauracja jest w najbardziej turystycznym miejscu – na samym rynku. Problemem byli goście, którzy usiedli koło nas, gdy już czekaliśmy na dania. Polska rodzina nie znała żadnych zasad, którymi warto się kierować w miejscach publicznych. Nie wiem czy bardziej nas zmęczyła trójka bawiących się i biegających koło nas małych dzieci, czy drące się na całe miasteczko ich rodzice.
Chińczyk (:()
Wciąż głodni i zmęczeni hałasem prymitywnej polskiej rodziny zastanawialiśmy się co jeszcze zjeść. Padło na wybór dość nieoczywisty, choć jak się potem okazało, bardzo trafiony. Znaleźliśmy nienachalnie wyglądającą budkę z chińszczyzną. Za stripsy i frytki daliśmy 100 CZK (18zł). To była idealna porcja na dwie osoby. Niestety, pochłonięta jedzeniem, nie zrobiłam ani jednego zdjęcia jedzenia, jak i lokalu.
Lokalizacja? Kliknij link 🙂
Degustacja wina w barze
Zmęczeni nieco turystycznym chaosem na głównych uliczkach, zaczęliśmy kluczyć wąskimi ścieżkami dookoła Rynku, ale w pewnym momencie znów na niego wróciliśmy. Naszą uwagę przykuł schowany na dziedzińcu bar, gdzie przy stolikach siedzieli sami lokalsi. To było fantastyczne miejsce na wino!
Gdzie? Zahrádka U Zajíce
Cena? około 50-55 CZK za kieliszek wina
Lom Janičův vrch
Gdy temperatura przekroczyła 35 stopni w cieniu, odstawiliśmy na bok wszelkie atrakcje turystyczne i zaczęliśmy podążać szlakiem akwenów wodnych w “czeskiej Toskanii”. W ten sposób dotarliśmy na obrzeża Mikulova, do kamieniołomu Lom Janičův vrch. Przez zupełny przypadek weszliśmy nie tylko na obszar zalanego kamieniołomu wapienia, ale również do ekologicznego sanktuarium. Co to jest ekologiczne sanktuarium, jakie zasady należy przestrzegać, a także co tam robi… żółw? Szczegóły znajdziecie POD TYM LINKIEM.
Informacje praktyczne: z kamieniołomu na kemping jedzie się 5 minut autem.
Mikulov | Jaskinia Na Turoldzie
Kiedy podeszliśmy do kasy, Pani odmówiła sprzedaży biletów, bo nie mieliśmy ze sobą żadnej bluzy :D. Napisała, że będzie tam 7-9 stopni i zaczęła teatralnie kaszleć. Zrozumieliśmy ten przekaz, wróciliśmy więc na kemping po dodatkowe ubrania. Kiedy przybyliśmy do kasy z powrotem, okazało się, że oprowadzanie zaczyna się za 10 min. Pani wytłumaczyła nam jak dojść do jaskini, gdzie miała czekać przewodniczka, ale jak się okazało później, nic nie zrozumieliśmy. Dopiero jak zauważyliśmy wychodzącą z biura dziewczynę w dżinsach i czerwonym polarze, zaczęliśmy ją śledzić, aż dotarliśmy do wrót jaskini.
W środku Przewodniczka z bardzo poważną miną opowiadała o historii, stalaktytach i minerałach, archeologicznych znaleziskach… po czesku. Na początku mieliśmy nadzieję, że coś wyłapiemy, ale szybko się okazało, że nie zrozumiemy nic. Bynajmniej nie byliśmy tym zmartwieni, bo sam spacer po podziemnym labiryncie był przyjemnym odpoczynkiem od istnej sauny na zewnątrz. Naszym najważniejszym planem było spotkanie nietoperka, niestety, wszystkie się przed nami pochowały.
Szczegóły dotyczące jaskini tu, a aktualne informacje dot. godzin otwarcia i cen znajdziecie na tej stronie.
Informacje praktyczne: przed wejściem warto ubrać długie spodnie i obowiązkowo trzeba mieć bluzę. W środku jest około 7 stopni, a oprowadzanie trwa 45 minut. Cena za osobę: 170 CZK
Kemping
Gdyby nie fakt, że chcieliśmy zobaczyć Mikulov, raczej pojechalibyśmy dalej. Perspektywa szukania innego kempingu w największy upał w aucie bez klimy była tak bolesna, że nie myśląc wiele zostawiliśmy auto i poszliśmy prosto do lodowatej jaskini, znajdującej się 10 minut na piechotę od obiektu. Powodem naszych wątpliwości był absolutny brak cienia. Pole namiotowe jest nowe i dopiero co posadzone młode drzewa nie dają jeszcze pożądanych efektów. Na szczęście Pracownica zasugerowała nam miejsce pod płotem, więc na drugi dzień do 9 rano mieliśmy auto i namiot w cieniu. O wszystkich przemyśleniach dot. czeskich pól namiotowych pisałam TUTAJ.
Informacje praktyczne: niedaleko znajdują się winnice i sklepy, gdzie można degustować wino. Do samego centrum jest około 20 min na piechotę.
Cena: za dwie osoby, mały namiot i auto zapłaciliśmy 550 CZK czyli 102,3. UWAGA: koszt prysznicu to dodatkowe 20 CZK.
Planujesz wycieczkę po Morawach Południowych? Zapraszam do lektury wpisu o czarującej stolicy Moraw – Brnie, a także o Štramberku.