Pełen kotów Kotor znany jest ze swojej malowniczej starówki wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Czy dla pięknych widoków z twierdzy i uroczych wąskich uliczek warto przyjechać tam w środku lata? Zapraszam na spacer po uroczym, lecz zatłoczonym kurorcie.
Dojazd z Podgoricy
Na początek kilka słów z cyklu co, gdzie i jak. Do Kotoru przyjechałam autobusem z Podgoricy. Bilet kupiłam na dworcu autobusowym. Panowie stali na bramkach przed peronami, ale wpuścili mnie bez żadnych dodatkowych opłat – możliwe, że zapłaciłam opłatę już w bilecie.
Informacje praktyczne:
Autobusowy rozkład jazdy znajdziecie na stronie: Cena z Podgoricy do Kotoru: 7 euro, powrotny: 8 euro (nie rozgryzłam dlaczego cena była inna – pewnie zależy to od przewoźnika). Niestety droższa podróż była znacznie niższej jakości. Czas podróży w jedną stronę: 2,5h (przed Kotorem w sezonie tworzą się długie korki).
Kotor: Twierdza
W kasie za małym sklepikiem siedział chłopak zupełnie niezainteresowany sprzedażą biletu, na szczęście nie było kolejki, więc szybko wyegzekwowałam możliwość zakupu wejściówki. Google twierdzi, że wyjście zajmuje 30 minut, ja dotarłam na twierdzę po godzinie dreptania po schodach wolnym tempem. Z uwagi na wysoką temperaturę co chwilę robiłam przerwy, co dawało mi dodatkowy czas na robienie zdjęć 🙂
O 10 rano ludzi było całkiem sporo, ale nie aż tak, jak dwie godziny później. Schodząc w dół koło południa mijałam nawet ogromną grupę z przewodnikiem. Gratuluję przewodnika swoją drogą, który zaprasza wycieczkę w największy upał na godzinny spacer pod górę w pełnym słońcu… Z powodu wąskich schodków, w dodatku częściowo w remoncie, mijanie się jest bardzo kłopotliwe. Na górze zorientowałam się, że nie uda mi się zrealizować mojego planu. Chciałam zrobić kółko i wrócić do miasta drugim szlakiem, niestety droga z twierdzy do sklepiku, jak się później okazało, została zablokowana. Nie pozostało mi nic innego jak zejść z twierdzy tymi samymi schodkami.
Informacje praktyczne: bilet wstępu: 8 euro. Szlak czynny do godziny 22. Google Maps nieprawidłowo wyświetla możliwość przejścia dookoła (z twierdzy przez cerkiew św. Juraja do sklepiku i dalej w dół). Niestety przejście zostało zamurowane w tym roku. Uwaga, warto przygotować zapas wody przed wejściem na szlak. Na trasie jest mało cienia, więc najlepiej wchodzić rankiem lub późnym popołudniem. Lepiej ubrać inne buty niż klapki czy sandały – droga jest stroma i kamienista.
Kotor: Muzeum Kotów
Nie nastawiałam się na moc dobrej zabawy. Myślałam, że to miejsce mnie rozczaruje, bo cóż ciekawego może się znaleźć w “muzeum kotów”? Nie liczyłam na żywe koty, miałam też nadzieję, że nie zobaczę wypchanych zwierząt. Pełna niepewności zamaszystym krokiem weszłam do kamienicy. Przepadłam już w sklepie, jeszcze przed zakupem biletu. Śliczne kocie pyszczki na notesach, magnesach i kubkach zaatakowały mnie z każdej strony. Nie mogłam się oprzeć i wyszłam z kocią grafiką w formacie A4.
A samo muzeum? Chociaż nie jest ogromnych rozmiarów (składa się z dwóch sali i korytarza), mieści w sobie prawdziwe skarby. Jedno jest pewne – koty zawładnęły światem. Ich portrety znajdziemy na znaczkach, pocztówkach, kartach do telefonu, gazetach, zeszytach… Zbiór jest ogromny, a kolekcja składa się z eksponatów od XVII do XX wieku. Artefakty pochodzą z całego świata: japońskie karty wiszą obok XIX-wiecznych niemieckich pocztówek, 50-letnie zeszyty z Włoch konkurują o uwagę z francuskimi żurnalami z początku XX wieku. Jest i polski akcent – w korytarzu znajdziecie całą serię kocich znaczków z lat 60. A w gablocie naprzeciwko miauczą kotki na starych znaczkach z Ameryki Południowej i Azji. Przed bramą pożegnały mnie prawdziwe kocury, leżące w cieniu na nagrzanych kamieniach.
Informacje praktyczne:
Gdy wychodziłam z muzeum, pan ogłosił, że wychodzi na godzinną przerwę, mimo że na stronie nie ma wzmianki o takich przerwach – trzeba mieć to na uwadze. Wg Google Maps czynne od poniedziałku do piątku (od 10 do 20). Cena biletu: 1 euro.
Kotor: Ogólne wrażenia
Siedząc w kotorskiej kawiarni wypełniała mnie radość, że to Podgorica jest motywem przewodnim mojego wyjazdu. W czerwcowy piątek miasto było przepełnione, a ceny były nawet dwukrotnie droższe niż w stolicy Czarnogóry. Skojarzyłam to miejsce z zakopiańskimi Krupówkami, jako miejsce totalnie zadeptane przez turystów. Nie przeczę, miasto jest bardzo ładne, ale pobyt tam nie był szczególnie przyjemnym doświadczeniem. Pamiętam grudniowy wyjazd na Maltę, do średniowiecznego miasta Mdina. Miasto miało podobny klimat, ale ze względu na porę roku, było praktycznie całkiem puste. I takie miejsca cenię sobie najbardziej. Zatem – do Zatoki Kotorskiej i samego Kotoru chętnie wrócę jesienią, ale w sezonie turystycznym na pewno tam nie przyjadę.
Kotor: Czas coś zjeść!
Moja kulinarna przygoda z Kotorem nie zaczęła się za dobrze, ale na szczęście burzowe chmury rozwiał pyszny obiad w cudownym zakątku.
Kawa
Pierwszą niefortunność przeżyłam, gdy usiadłam w ogródku restauracji Skorpio z widokiem na Cerkiew Svetog Nikole celem wypicia porannej kawy. Było kilka minut po dwunastej, w ogródku tej restauracji było dosyć pusto. Pan podał mi menu, jednak gdy przyszedł przyjąć zamówienie, stwierdził, że to jest pora obiadu i nie przyniesie mi samej kawy. Żenującą sytuację opisałam nawet w opiniach Google, uznając, że takie miejsca trzeba tępić. Za rogiem usiadłam w innym miejscu, gdzie podano mi kawę bez zbędnej zwłoki.
Woda
Woda skończyła mi się w najmniej odpowiednim momencie, bo w samym centrum Kotoru. Kupiłam ją w pierwszym możliwym miejscu – za 1,5 litra zapłaciłam 2,5 euro (w zwykłym sklepie kosztuje 60 centów). Nie miałam nawet siły się kłócić.
Obiad
Usiadłam w restauracji Ombra Caffe & Lounge Bar naprzeciwko Muzeum Kotów. Za 6 euro zjadłam całkiem dobre spaghetti aglio e olio. Najważniejsze w tym miejscu było to, że znalazłam stolik za rogiem, gdzie właściwie było całkiem pusto.
Bar
Długo krążyłam bez celu uliczkami Kotoru nie patrząc na mapę, a po kilku godzinach zdałam sobie sprawę, że ciągle mijam jeden uroczy i nieodkryty zakątek z parasolkami nad głowami. W ramach odpoczynku usiadłam przy jednym ze stolików. Nie była to tania impreza, piwo 0,3l kosztuje 3,5 euro. Ale w tak przyjemnym miejscu cena piwa nie ma znaczenia 🙂
Informacje praktyczne: wstęp do najważniejszych kościołów w Kotorze jest płatny, o czym przewodniki raczej nie piszą – prawdopodobnie to nowe zasady. Do romańskiej katedry Św. Tryfona bilet wstępu kosztuje 4 euro, do kościoła Św. Michała z lapidarium – 5 euro.
Jeśli interesuje Was Czarnogóra, zapraszam na moje poprzednie relacje dot. atrakcji turystycznych południowej części tego pięknego bałkańskiego kraju:
- Ulcinj – miasto piratów
- Droga Ulcinj – Velika Plaža wzdłuż morza w Czarnogórze
- Wodospad Niagara w… Podgoricy
- Flamingi i pelikany koło Ulcinj
- Zaskakujące muzea na Bałkanach