Podróżnicze podsumowanie ROKU 2019

Podsumowanie intensywnego roku zacznę od kilku liczb. W 2019 roku byłam za granicą 65 dni, odwiedziłam 13 krajów, w tym 6 po raz pierwszy. Zobaczyłam 9 europejskich stolic, a w jednej z nich – w Belgradzie – spędziłam prawie pół roku, z tego ponad miesiąc w roku 2019. 

Kilka wyjazdowych naj:

  • najbardziej spontaniczna wycieczka: do Kosowa ze Skopje i wieczór w węgierskim Kecskemet
  • najładniejsza plaża przywitała nas podczas czarnogórskiej majówki w Budvie
  • najsmaczniejsze danie: chinkali w gruzińskim Kutaisi
  • najbardziej egzotyczny widok: bambusy w parku w Batumi 
  • najtańszy lot: Lwów za 100zł w dwie strony
  • najbardziej nieoczekiwana przygoda: podróż taksówką kilkadziesiąt kilometrów na lotnisko w Sztokholmie
  • najbardziej pechowy wyjazd: Gruzja 
  • najładniejszy widok: zachód słońca z widokiem na bibliotekę w Prisztinie i opuszczoną cerkiew
  • najczęściej powtarzający się motyw fotograficzny: opuszczone/zapomniane miejsca

STYCZEŃ

Nowy Rok przywitałam we Wrocławiu, ale już kilka dni później byłam na Bałkanach, gdzie zaczynał się czas egzaminów. W Belgradzie obejrzałam musical “Chicago” po serbsku, byłam obserwatorem przyjazdu Putina do miasta, zjeżdżałam na sankach z Hiszpanami z Majorki, którzy śnieg widzieli po raz pierwszy w życiu. Po trzech tygodniach sesji w Belgradzie i kompletowania dokumentów (Erasmus…) pojechałam zobaczyć inne stolice na Bałkanach. Zdziwiła mnie pusta i cicha Lublana, w Zagrzebiu spędziłyśmy mroźny dzień na szukaniu planet. Po weekendzie w zachodniej części Bałkanów byłam szczęśliwa, że moja wymiana studencka była właśnie w Belgradzie, a nie w uporządkowanej stolicy Słowenii czy Chorwacji. Więcej o tym, jak wygląda zima na Bałkanach można przeczytać pod tym linkiem.

LUTY

Wracając do domu z Belgradu, zahaczyłam o stolicę… Szwecji. Przygoda ze zmienioną trasą pociągu, który miał dojechać na lotnisko na pewno jest jedną z ciekawszych historii tegorocznych wycieczek. O serbskim taksówkarzu, który zawiózł nas przez zaśnieżony las na lotnisko oddalone o 60km za jedyny 1000zł można przeczytać tutaj.

MARZEC I KWIECIEŃ

W marcu i kwietniu oszczędzałam siły i pieniądze na kolejne tanie loty. W międzyczasie pisałam magisterkę, pojechałam na koncert Kayah&Bregović w Gliwicach, goszcząc znajomą z Włoch pozwiedzałam katowickie zakątki i warszawskie muzea. Bałkany nie dały o sobie zapomnieć. Znalazłyśmy tanie loty z Bratysławy do Niszu i tam właśnie zaczęła się nasza majówka. 

MAJ

Nisz przywitał nas pięknym słońcem i pachnącym burkiem. Zapach burka i słońce to coś co przyciąga mnie na Bałkany jak magnes. Tym razem południowa Serbia była tylko przystankiem. Stamtąd pojechałyśmy do czarnogórskiej Budvy i tam zachwycałyśmy się deszczowym, choć pełnym uroku nadmorskim miasteczkiem. Wyjazd do tego miasta w sezonie byłby kompletnym rozczarowaniem, dlatego nawet pochmurna pogoda nie przeszkodziła nam w realizacji majówkowego planu. O Budvie napisałam kilka artykułów: jak dojechać, co zjeść i co zobaczyć.

POMIĘDZY WYJAZDAMI

Kiedy nie byłam “w trasie”, kursowałam między Krakowem a Warszawą. Niezależnie od miejsca cały czas myślałam o kolejnych destynacjach, czytałam książki podróżnicze, spacerowałam z aparatem po okolicy, odwiedzałam kolejne muzea w obydwóch miastach, lub po prostu nicnierobiłam z Netflixem 😀

LIPIEC/SIERPIEŃ

W lipcu wybrałam się do Torunia na wystawę Mariny Abramović. Sierpień był zaś czasem nienierobienia, ale za to na południu Europy, tym razem nad albańskim wybrzeżem. W drodze do Durres, wstąpiłam do Belgradu, podziwiając letni wizerunek miasta przy Kalemegdanie. Po kilku dniach leżenia pod parasolem na plaży zaczęliśmy eksplorować albańską przestrzeń. Miło wspominam park Divjake-Karavasta położony około 60km na południe od Durres, jest schronieniem dla wielu cennych ptaków wodnych, jak pelikan kędzierzawy, czy kormoran mały. Przeglądając informator z zadziwieniem czytałam o kaczorach sterniczek zwyczajnych z niebieskimi dziobami, zdziczałych bawołach, oraz żółtopuzikach bałkańskich – padalcach, których gatunkowa nazwa wzbudza raczej politowanie niż strach. Ja zobaczyłam jedynie kurę z pisklętami, ale wierzę, że laguna skrywa bardziej intrygujące zwierzęta. Byłam także w Tiranie, Obok bunkrów z okresu komunistycznego – meczety, nieopodal pomnika Chopina (!) – mural przedstawiający Simpsonów. Salvador Dalí spogląda na willę dyktatora Hodży, w niedoszłym muzeum władcy jeszcze do niedawna był klub, a zmęczeni mogą usiąść na Chmurze – współczesnej instalacji, która zawisła obok Galerii Narodowej, gdzie znajduje się wystawa sztuki socrealistycznej. Kilka kilometrów od centrum Durres znalazłam zniszczony park rozrywki, na którym poświęciłam dużo czasu fotografując go z każdej strony o różnych porach dnia. 

WRZESIEŃ

We wrześniu udało nam się złapać tanie loty do Paryża. Tym samym był to mój jedyny city break na zachodzie naszego kontynentu w tym roku. W Paryżu już kiedyś byłam, ale z radością przypominałam sobie śliczne zaułki Montmartre’u, odwiedziłyśmy pomnik Chopina na Pere-Lachaise, godzinami wędrowałyśmy po Luwrze i Pompidou. Najmilsza kolacja wszelkich tegorocznych wyjazdów odbyła się właśnie podczas tam. Kupując zestaw serów i wina usiadłyśmy wieczorem pod wieżą Eiffla korzystając z ostatnich ciepłych jesiennych dni. Malowniczy krajobraz uzupełniały przemykające ścieżkami szczury…

PAŹDZIERNIK

Wystarczy 50 minut i 50 złotych, aby polecieć z Polski do Lwowa. To jedno z moich ulubionych miast zobaczonych w tym roku. Przez kilka dni włóczyłam się z aparatem ulicami miasta, próbując uchwycić jego niewątpliwą urodę. Trafiłam na porozrzucane wszędzie brudne, zapomniane pluszaki , które wpisują się w cykl Cmentarz radości, co okazuje się być moim tematem przewodnim ostatnich wycieczek.

LISTOPAD

Gruzja Express, czyli 4 dni pecha. Początek listopada obfitował w wiele kłopotów, chętnych szczegółów odsyłam tutaj. Druga część gruzińskiej rozpaczy w przygotowaniu. Wyjazd zaczął się 6-godzinnym opóźnieniem samolotu, nieistniejącym hostelem, niekończącą się ulewą w Batumi… Na szczęście pyszne chaczapuri i chinkali i egzotyczne widoki rekompensowały wszelkie kłopoty. Pierwszy raz w życiu widziałam też rosnący bambus w parku i tak wysokie fale, jakimi przywitało nas Morze Czarne. Do Gruzji chętnie jeszcze wrócę, bo nie zobaczyłyśmy nic, co miałyśmy w planie, ale na pewno nie w przyszłym roku 😉

KONIEC ROKU

Koniec listopada spędziłam w Skopje. Wyjazd trwał prawie tydzień. Z Krakowa pojechałam do Bratysławy, zwiedzając po drodze Muzeum Hummela i rzeźbiarza A.Fleischmana, nie mogłam też odmówić sobie naleśnika z bryndzą. Z Bratysławy poleciałam lotem za szalone 10 euro. Ze stolicy Macedonii wróciłam do Krakowa przez Budapeszt (15 euro), odwiedzając znajomych w Keckskemet (80km na południe od Budapesztu). 

Oprócz pomników, które potrafią zmęczyć w Skopje, jest wiele ciekawszych rzeczy, dla których warto tu przyjechać. Góra Vodno i szlak przez las, muzeum Holokaustu, Sztuki Nowoczesnej oraz Miejskie to miłe miejsca, w których warto spędzić popołudnie. Podczas mojego pobytu w Skopje miało miejsce trzęsienie ziemi w Albanii, które było odczuwalne na 11 piętrze macedońskiego wieżowca. Poruszające się drzwi tarasowe napawało przerażeniem. 

Ze Skopje pojechaliśmy do oddalonej o 2 godziny autobusem Prisztiny, stolicy Kosowa. Na kampusie uniwersyteckim widziałam najładniejszą filmową scenerię. Zachód słońca na tle ślicznego budynku biblioteki, opuszczona cerkiew, kraczące czarne ptaki a w oddali czerwone logo Coca-coli. Coś cudownego.

W 2020 roku nie będę tak często wyjeżdżać, chociaż mam nadzieję, że uda mi się wrócić na moment na Bałkany (Belgrad), chciałabym też odwiedzić Rosję i Włochy – państwa, które zaniedbałam w ubiegłym roku. 


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O MNIE

Jeśli szukasz pomysłów na krótki wyjazd po Europie, dobrze trafiłeś! Admiratorka porannej kawy, europejskiego kina i bałkańskich klimatów zaprasza na przygody szlakiem niecodziennych atrakcji w stolicach i miasteczkach.

OSTATNIE POSTY

KATEGORIE