Podróżnicze podsumowanie roku 2023

Podróżnicze podsumowanie to coś, co naprawdę uwielbiam. Mogę wrócić do zdjęć z minionych wyjazdów, wybrać te najlepsze i zrobić z nich podróżniczą mapę mijającego roku. To kolejny rok, kiedy nie udało mi się wyjechać poza Europę, ale byłam doprawdy całkiem blisko. Zacznijmy od statystyk. W 2023 roku odwiedziłam 7 krajów (2 z nich po raz pierwszy) i 6 europejskich stolic. 😉 Na początku tego roku zmodyfikowałam stronkę, na co poświęciłam pełne dwa miesiące.

Kilka wyjazdowych naj:

  • największy sukces: koniec projektu pt. “Stolice krajów bałkańskich”
  • najbardziej zaskakujący punkt programu: wizyta w apartamencie na ostatnim piętrze w wieżowcu Genex w Belgradzie
  • najbardziej wymagająca wycieczka: pięciodniowy road trip po Islandii
  • najtrudniejsza podróż do celu: trasa po Morawach w 35-stopniowym upale Polonezem bez klimatyzacji
  • najładniejsze miejsce noclegowe: camping nad Balatonem
  • najładniejszy punkt widokowy (nie licząc Islandii): widok na most w Mostarze z Meczetu Koski Mehmed Pasha
  • najsmaczniejsze danie: langosz w deszczowym Budapeszcie
  • najbardziej egzotyczny widok: półwysep Reykjanes i jego niziny pokryte kamieniami wulkanicznymi i parujące źródła
  • najtańszy lot: z Modlina do Rygi
  • najbardziej zapadająca w pamięć książka podróżnicza: “Islandia. Tam, gdzie elfy mówią dobranoc” Pauliny Tondos
  • najciekawsze muzeum: Muzeum Rogala w Poznaniu
  • najbardziej zapadające w pamięć muzeum: Galeria Sztuki w Mostarze
  • najładniejsza kawiarnia: Black Magic w Rydze
  • najbardziej wyczekiwany cel podróży: blok Televizorke w Belgradzie i ruiny toru saneczkowego w Sarajewie
  • liczba lotów: 8
  • liczba wpisów na blogu: 39

Styczeń

Początek roku poświęciłam realizacji swoich od dawna planowanych zmian. I to najważniejsza zmiana podróżnicza w tym roku – zmieniłam wygląd bloga. Kupiłam hosting, włączyłam tutoriale “jak działać na wordpressie” /choć w najtrudniejszych momentach prosiłam o pomoc swojego chłopaka/ i przez intensywne dwa miesiące tworzyłam zakładki, ustawiałam kolory i czcionki, a co najbardziej czasochłonne: przenosiłam zdjęcia z poprzednich relacji, których było już całkiem dużo na poprzednim blogu. Pracowałam w warszawskim mieszkaniu, ale też w Bibliotece Narodowej, a w przerwach “podróżowałam”, przeglądając blogi innych podróżników i czytając gazety okołotematyczne.

W przerwach od siedzenia przy komputerze spacerowałam po Saskiej Kępie, ale wybrałam się też na wycieczkę do Konstancina-Jeziornej. Celem było Muzeum Villa de Fleur, w którym trwała wystawa obrazów Tamary Łempickiej. Okazję wykorzystałam, by pochodzić po całym mieście, w którym do tej pory nigdy nie byłam – pooddychałam leczniczym powietrzem w tężni, pozachwycałam się pięknymi willami, choć czasem w stanie do całkowitego remontu.

Luty

W połowie lutego wybrałam się w góry, do miejsca, w którym nigdy nie byłam, by pouczyć się robić to, czego nigdy nie robiłam 🙂 Polskę zwiedzam dość rzadko, a w województwie dolnośląskim nie byłam dobrych parę lat. Pojechałam ze zorganizowaną wycieczką na tematyczny sportowy weekend – z biegówkami – do Ośrodka Narciarstwa Biegowego – do Jakuszyc koło Szklarskiej Poręby. Cieszę się, że spróbowałam tego nietypowego dla mnie sposobu podróżowania, czyli wyjazdu zorganizowanego. Nie musiałam myśleć o wynajmie sprzętu, ani o dojeździe do tego kompleksu sportowego – wszystko było dobrze przemyślane. Po wyjeździe nabrałam przekonania, że wolę tradycyjne narty od biegowych, ale weekend w zaśnieżonych Sudetach był wspaniałą odskocznią od miejskiej szarości.

Marzec

W marcu wróciłam do Serbii, w której ostatni raz byłam przed pandemią. Niestety pandemia na wiele miesięcy zablokowała możliwość wjazdu do Serbii, a potem zwyczajnie się nie składało. W Belgradzie wróciłam do wszystkich miejsc, które lubiłam odwiedzać, gdy tam mieszkałam podczas wymiany Erasmus. Mieszkanie wynajęłam na Nowym Belgradzie, aby pochodzić po dzielnicy, do której było mi nie po drodze w 2018 roku. Dzięki temu udało mi się zobaczyć z bliska znany budynek Genex, a nawet wyjechałam na jego ostatnie piętro! Drugi budynek, który koniecznie chciałam sfotografować, to blok Televizorke. Nowy Belgrad jest pełen pięknego modernistycznego designu. To nie koniec, w weekend pojechaliśmy na północ Serbii, do Suboticy i Somboru w Wojwodinie. To miejsca, które od dawna były na mojej bałkańskiej liście i udało mi się do nich dotrzeć w 2023 roku! Wszystkie posty, dotyczące tego wyjazdu znajdziecie TUTAJ.

Serbia

Kwiecień

Ramadan w Europie? Proszę bardzo. Na początku kwietnia znów odwiedziłam Bałkany, tym razem z celem odczarowania stolicy Bośni i Hercegowiny. Sarajewo nie zrobiło na mnie najlepszego wrażenia, gdy byłam tam po raz pierwszy kilka lat temu, chciałam więc zmienić swoje nastawienie. Na mojej podróżniczej liście była góra Trebević, na której odbywały się zawody saneczkarskie podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1984 roku. Po krótkiej, acz treściwej wizycie w Sarajewie pojechałam do wiosennego Mostaru. Spacer po niezwykle turystycznym mieście przed sezonowym nalotem turystów zawsze uważam za najlepszą decyzję. A most w Mostarze jest bardzo fotogeniczny 🙂 O wszystkich tych przygodach pisałam TUTAJ.

Bośnia i Hercegowina

Maj

Po majówce zmieniłam kierunek moich europejskich peregrynacji. Trzeci raz kupiłam bilety do Rygi z nadzieją, że tym razem uda się tam dotrzeć. I proszę, 2023 rok pozwolił zrealizować wszystkie długo wyczekiwane pomysły. Zwiedziłam stolicę Łotwy – Rygę, delektując się nieznaną mi codziennością krajów bałtyckich. Zachwycałam się dzielnicą secesyjną, spacerowałam wąskimi uliczkami do złudzenia przypominającymi te z centrum Gdańska. Z Rygi trafiłam do byłego nadmorskiego kurortu – do Jurmały. Niestety było dość wietrznie, by długo plażować, ale wystarczająco ciepło, żeby zrobić sobie spacer nad brzegiem Morza Bałtyckiego. O wyjeździe do Rygi wpis znajdziecie W TYM MIEJSCU.

Łotwa

Czerwiec

Początek lata spędziłam w Czarnogórze. Zrobiłam sobie samodzielną wycieczkę do stolicy tego kraju – Podgoricy, a była to jedyna stolica na Bałkanach, której nie miałam okazji jeszcze zwiedzić. Zatem oficjalnie zakończyłam podróżniczy projekt “Stolice Półwyspu Bałkańskiego”, który trwał pięć lat i zakładał zwiedzenie wszystkich, jak sama nazwa wskazuje, stolic Półwyspu Bałkańskiego. Z cudownej Podgoricy, o której więcej pisałam TUTAJ, pojechałam na wycieczkę nad Zatokę Kotorską, do Kotoru. Nie była to najlepsza decyzja, bo początek lata jest już sezonem turystycznym nad Morzem Adriatyckim. Ale poszłam w kierunku przeciwnym niż pierwsi turyści – na Twierdzę Św. Jana, by zobaczyć piękny widok na całą zatokę. To kolejny punkt z podróżniczej listy, który udało mi się zrealizować.

Czarnogóra

Lipiec

Lipiec poświęciłam eksploracji okolicy. W każdej wolnej chwili korzystałam z lata w mieście, czyli chodziłam po dawno niewidzianych zakątkach Warszawy, próbowałam kulinarne nowości, spacerowałam po Woli, Pradze i Mokotowie, oglądałam orły, mieszkające na Pałacu Kultury i Nauki, wzięłam udział w projekcie mojej siłowni – w ciągu miesiąca byłam na siłowni 12 razy. Pojechałam nad słynne kąpielisko – nad jezioro Zegrzyńskie. Byłam na wystawie obrazów Fridy w Muzeum Narodowym, jeździłam na rowerze wzdłuż Wisły, słowem – piękne lato w mieście.

Pewnej słonecznej niedzieli pojechałam do Skarżyska-Kamiennej, by stamtąd ruszyć do Muzeum Rzeźby Polskiej w Orońsku.

Sierpień

Kolejna porcja Polski w obiektywie. Tym razem na celowniku Lublin. Pojechałam tam, by zobaczyć kończącą się wystawę Andrzeja Wróblewskiego w Muzeum Narodowym. Przy okazji trafiłam do kolebki klasyka gatunku – do Browaru Lubelskiego, który produkuje słynną Perłę. Druga warta odnotowania ciekawostka to wizyta w Muzeum Cebularza. Przygoda ta otworzyła nowy wątek mojego podróżowania po Polsce, czyli śladami kulinarnych smakołyków. Jak się okazało pod koniec roku, to nie jedyne regionalne kulinarne muzeum, w którym w tym roku byłam.

Po intensywnych wyjazdach w pierwszej połowie roku przyszedł czas na cudowne nicnierobienie. Trafiłam na bezludny zakątek na campingu między drzewami nad węgierskim Balatonem, gdzie przez kilka dni zajmowałam się czytaniem książek na brzegu jeziora i piciem kawy. Krótkie wycieczki wokół Balatonu zachwyciły mnie tą częścią świata. Nie zabrakło kilku WPISÓW o odwiedzonych miastach.

Węgry

Po tygodniu nicnierobienia ruszyłam w drogę. W połowie sierpnia wyruszyliśmy z Krakowa na czeskie Morawy 25-letnim Polonezem. Pierwszy przystanek mieliśmy w Jastrzębiu-Zdrój pod willą, zbudowaną nielegalnie na bloku 😀 Mimo, że to oczywiste, muszę podkreślić, że auto nie ma klimatyzacji, a temperatura na południu Czech dochodziła do 35 stopni. Mimo sauny udało nam się dojechać aż do Mikulova, mijając Štramberk, Ołomuniec i liczne cudowne wioski otoczone polami lawendy i winogron. Relację zdawałam dość regularnie na moim BLOGU.

Morawy polonezem

Wrzesień

We wrześniu nie opuszczałam Warszawy. Oprócz tradycyjnych wizyt w kinie i na siłowni wzięłam udział w Warszawskim Maratonie Fotograficznym. To było bardzo ciekawe doświadczenie. Zabawa polegała na zrobieniu 8 zdjęć na tematy zadane na początku dnia. Akcja trwała od godziny 12 do 20. Zdjęcia trzeba było zrobić po kolei i jednym aparatem.

Jeden raz wyjechałam poza rogatki Warszawy i trafiłam tam, gdzie od kilku lat nie udało mi się zdążyć. Chodzi o wrzosowiska, które w rzeczywistości we wrześniu przestają już kwitnąć, zatem zawsze jestem spóźniona, by oglądać wrzosy w pełnym rozkwicie. Tym razem się udało. Zrobiliśmy piękny spacer po znanym wrzosowisku w Mostówce, a po przechadzce zjedliśmy pyszną pizzę w Tłuszczu.

Październik

Po wspaniałej imprezie urodzinowej spakowałam plecak i pojechałam na najbardziej surrealistyczną wycieczkę w tym roku, a nawet w tej dekadzie. Wylądowałyśmy na Islandii i przez kilka dni eksplorowałyśmy południową część wyspy. Po raz pierwszy pojechałam do kraju, po którym nie da się podróżować innymi środkami transportu niż wypożyczonym autem. Nie trzeba jechać na księżyc, by zobaczyć świat tak inny od tego, który widzimy na co dzień. Do pełni szczęścia brakowało jedynie zorzy. Plany wycieczek spisałam dokładnie na BLOGU, by wiedzieć, gdzie w przyszłości wrócić. Bo wrócę na pewno.

Islandia

Listopad

Darmowy listopad w rezydencjach królewskich to akcja, w której udział biorę co roku. Po Zamku Królewskim i Łazienkach Królewskich w Warszawie przyszedł czas na Pałac Króla Jana III w Wilanowie. O ile przestrzenie urządzane na polską modłę, pełne złota i dekoracji są nieco przygniatające, to część udekorowana prezentami i zakupami z Chin zachwyciła mnie. Warto tu przyjechać właśnie dla tych komnat.

Wilanów

Oprócz Wilanowa w listopadzie zobaczyłam jeszcze jedno miejsce, do którego od dawna chciałam przyjechać. Mowa o Modlinie, mieście, które widzę zwykle wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, na którym marznę, czekając na pociąg z lotniska lub autobus na lotnisko. W Modlinie chciałam zobaczyć XIX-wieczny Spichlerz nad Narwią, który można oglądać w filmie “Pan Tadeusz”. Nie weszliśmy do środka, bo zabytek znajduje się w prywatnych rękach. Objechaliśmy wyspę dookoła, by wspiąć się na Wieżę Czerwoną, która jest elementem najdłuższego budynku w Europie. Stamtąd zobaczyliśmy spichlerz z innej perspektywy.

Grudzień

Myślałam, że grudzień będzie zupełnie niewyjazdowy, ze względu na laserową korekcję wzroku, której zamierzałam się poddać. Na szczęście okazało się, że do formy wróciłam już niemal na drugi dzień, więc wyjazdy były nawet wskazane, by zminimalizować patrzenie w ekran telewizora czy telefonu. Z Krakowa pojechałam na spontaniczną wycieczkę do Bielska-Białej. Przed wizytą w Galerii Bielskiej BWA czas w mieście spędziliśmy na szukaniu rzeźb postaci ze starych bajek animowanych, bo w tym mieście były właśnie tworzone takie animacje, jak Bolek i Lolek, Reksio, czy seria o Baltazarze Gąbce.

Bielsko-Biała

Ostatnia wycieczka w roku 2023: kierunek Poznań. Po oględzinach wiecznie remontowanego rynku pozwiedzałyśmy poznańskie galerie i muzea, poszłyśmy do Fotoplastikonu i Zamku Cesarskiego. Najważniejsza przygoda z punktu widzenia mojej rozpoczętej w Lublinie serii kulinarnej odbyła się na drugi dzień tego grudniowego wypadu – poszłam do Muzeum Rogala, w którym nie dość, że mieliśmy pokaz pieczenia tych poznańskich specjałów, to jeszcze dostałyśmy wykład o gwarze poznańskiej. Na końcu tego performensu mieliśmy okazję zobaczyć bijące się koziołki przy dźwiękach hejnału. Eksplorację pięknego miasta poszerzyłyśmy o spacer nad jezioro Maltańskie przez Ostrów Tumski i Śródkę, a także o wizytę na przeciwległej dzielnicy względem rynku – Łazarzu.

Poznań

Podróżnicze podsumowanie: kino i książki

Zawsze powtarzam, że kultura jest ważnym elementem zwiedzania danej części świata. Oglądam filmy i seriale z różnych pobudek: z miłości do brzmienia języków (z naciskiem na j. włoski i hiszpański), z chęci przyswojenia nowych zwrotów (angielski, rosyjski, serbski), z potrzeby zrozumienia danej kultury, czy poznania znanych w danym kraju reżyserów czy aktorów (zwykle przed i po wyjazdem w konkretne miejsce). Obserwuję festiwale filmowe, bo tam można załapać się na pokazy filmów niedystrybuowanych w polskim kinie. Zawsze śledzę programy Warszawskiego Festiwalu Filmowego, Festiwalu Filmów Dokumentalnych Millenium Doc Against Grafity. Chodzę na festiwale, poświęcone filmom z konkretnych państw: Festiwal Filmowy Ukraina! czy pokazy filmów włoskich w Kinie Muranów. W tym roku zobaczyłam 138 filmów i 16 seriali.

Nie mam statystyki przeczytanych książek, na pewno liczby nie robią wrażenia. Nic się nie zmienia, jeśli chodzi o moje wybory czytelnicze – zwykle czytam reportaże, a przeważnie dotyczą one krajów, do których jadę, lub z których niedawno wróciłam 🙂


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O MNIE

Jeśli szukasz pomysłów na krótki wyjazd po Europie, dobrze trafiłeś! Admiratorka porannej kawy, europejskiego kina i bałkańskich klimatów zaprasza na przygody szlakiem niecodziennych atrakcji w stolicach i miasteczkach.

OSTATNIE POSTY

KATEGORIE