Zamek w Transylwanii to totalne must-see! Każdy region Rumunii można poznać po charakterystycznych budynkach. Bukowina kojarzy się z monastyrami z freskami pomalowanymi na zewnątrz, Marmarosz z drewnianymi kościołami, a Siedmiogród z kościołami warownymi i zamkami. We wrześniu tego roku realizowałam kilkudniową wycieczkę po Transylwanii, podczas której jechałam Trasą Transfogaraską, a także odwiedziłam trzy miasta i dwa siedmiogrodzkie zamki: w Bran i w Hunedoarze.
Zamek w Bran
Dracula
Do zamku w Bran turyści często jadą wierząc, że spotkają tam Drakulę. W latach 60. władze zaczęły szeroko promować zamek w Bran jako siedzibę Drakuli. Chodziło im o to, by umniejszyć znaczenie rodziny królewskiej, która wcześniej w tym miejscu tu mieszkała. Jak wiadomo komunistyczna władza nie była chętna, by upamiętniać poprzednich właścicieli zamku. Bram Stoker, autor słynnej powieści o wampirze, nigdy tutaj nie był. W książce nie ma żadnej wzmianki tej miejscowości. Dlaczego więc to ten zamek jest obecnie odwiedzany przez miłośników najstraszniejszych miejsc?
W książce pojawia się notatka, że opisywany zamek jest położony obok okalającej go rzeki i tylko ten zamek w Transylwanii odpowiada temu opisowi. O ile Dracula to bohater fantastyczny, który jest częstym bohaterem książek, serialów i filmów, o tyle inspiracją do wykreowania tej postaci był bohater historyczny – Wład Palownik. To XV-wieczny hospodar wołoski, który miał słabość do zabijania ludzi poprzez wbijanie ich na pal.
A ile Draculi rzeczywiście jest w zamku? Ludzie podobno wychodzą z tego zabytku rozczarowani, bo liczą chyba, że faktycznie dojdzie do spotkania oko w oko z nieistniejącym potworem. Przewodnik, który nas oprowadzał, rzeczywiście był przebrany w garnitur, robiąc wrażenie “strasznej” postaci. W komnatach poustawiane zostały różne straszydła, rzutniki wyświetlały liczne strzygi, które latały po ścianach – słowem, próbowano oddać klimat domu krwiopijcy. Największym minusem był tłum, który zdecydowanie utrudniał zwiedzanie. Przy wąskich korytarzach, czy na schodach małej wieżyczki, korek był zupełnie niekontrolowany. Ludzie nie mieli pojęcia w którą stronę iść, a chaos powodował, że nasza grupa musiała gonić przewodnika i bardzo łatwo było się zgubić.
Ciekawostka: w zamku dominuje wyposażenie z czasów, gdy mieszkała w nim królowa Maria (czyli okres międzywojenny). W jednej z sal dzisiaj można trafić na ciekawy eksponat – przebranie, które zostało użyte w filmie Dracula z 1992 roku z Gary Oldmanem.
Rodzina królewska
Krzyżacy zbudowali w tym miejscu twierdzę obronną w XII wieku, ale w 1255 roku zostali wypędzeni przez króla. W XV-wieku prawo do użytkowania zamku dostał węgierski król Władysław II Jagiellończyk. Twierdza straciła na znaczeniu w XIX wieku, kiedy przesunęła się granica między Wołoszczyzną a Siedmiogrodem. Po I Wojnie Światowej, gdy Siedmiogród stał się częścią Wielkiej Rumunii, zamek trafił w ręce królowej Rumunii – Marii.
Maria stworzyła w tym miejscu swój raj na ziemi. Zleciła wybudowanie elektrowni wodnej, dzięki której oświetlono twierdzę, a w ogrodzie zaprojektowano angielski park i herbaciarnię. Zaraz po śmierci Marii wybuchła II wojna światowa i córka Ileana otworzyła w zamku lecznicę dla rannych. Gdy władzę przejęli komuniści, Ileana wyjechała z kraju.
Dracula w kulturze
FILMY
– “Dracula. Historia nieznana”, reż. Gary Shore, 2014
– “Dracula”, reż. Francis Ford Coppola, 1992 (z Gary Oldmanem)
SERIALE
– “Dracula”, reż. Mark Gatiss, Steven Moffat, 2020, Netflix
– anime “Castlevania”, Netflix
KSIĄŻKI
– “Drakula. Wampir, tyran czy bohater?” I. Czamańska
– “Dracula” Bram Stoker
– “Dracul” Dacre Stoker
Informacje praktyczne
Wejście kosztuje około 80 złotych. Można płacić kartą lub gotówką w rumuńskiej walucie. Jest opcja też kupienia biletów online. Przed bramkami są kasy samoobsługowe. Za wejściem po prawej stronie jest kawiarnia w budynku, w którym pierwotnie była herbaciarnia. Można usiąść w ogródku z widokiem na staw. Przejście przez zamek zajmie Wam około godzinę. Za straganami jest płatny parking (swoją drogą warto na targu spojrzeć na pamiątki regionalne takie jak nalewki czy sery).
Zamek w Hunedoarze
Ten gotycki zamek jest symbolem węgierskiego panowania w Siedmiogrodzie. Gdybym miała wybrać zamek w Transylwanii, który podoba mi się najbardziej, wybrałabym właśnie ten. Nie przytłacza dodatkami i wystawami, jest surowy i minimalistyczny. Niezwykle inspirujące miejsce na fotograficzny spacer. W zamku nie było tłumów, można było swobodnie spacerować. Jedynym minusem była organizacja kas – zaraz po otwarciu kolejka szła bardzo wolno i minęło 30 minut zanim dostałam bilety.
Krótka historia
Pierwsza budowla stała w tym miejscu w XIV wieku. W połowie XV wieku Jan Hunyady przebudował twierdzę w gotycki zamek. To on odpowiada za budowę murów obronnych, wież i kaplicy. Po jego śmierci za sprawą syna – Macieja Korwina doszło do przebudowy zamku w stylu renesansowym. Dopiero w XVII wieku zamek wzbogacono o zewnętrzny dziedziniec, a 100 lat później dobudowano wieżę strażniczą. W 1854 pożar strawił drewniane belki, podtrzymujące dach, czego skutkiem było zawalenie się dachu. Dopiero 25 lat później zamek odrestaurowano. Od 1918 roku zamek należy do Rumunii, wcześniej była to własność Austrii (1724-1867) i Austro-Węgier (1867-1918).
Okolice zamku
Hunedoara to miasto, które mocno się zmienia w ostatnim czasie. Powstaje nowy rynek, kamienice są restaurowane. Na tym nowym rynku jest zaledwie jedna kawiarnia. Jeśli chcecie coś zjeść przed, lub po zwiedzaniu, idźcie 20 min w stronę deptaku, albo zostańcie nieopodal zamku. Tam jest większy wybór restauracji. We wrześniu jedliśmy w restauracji Rustic i jedzenie było całkiem dobre, a ceny odpowiednie do wielkości posiłków. Ja zamawiałam ser, który nie był jakiś wybitny, ale moi współtowarzysze chwalili dania mięsne i słynny deser papanasi.