Seul ma w swojej ofercie taki ogrom nietuzinkowych kawiarni, że można byłoby chodzić przez miesiąc jedynie szlakiem ciekawych miejscówek z kawą i nie wyczerpać limitu. Kawę w centrum Seulu można wypić z owcami (żywymi xd), w Hogwarcie, a nawet w kawiarni malarskiej, gdzie do napoju dostajesz sztalugę i płótno. Wiele instagramowych miejsc szybko znika z map stolicy Korei Południowej, ale na ich miejsce od razu powstają kolejne. Kawiarnie w hanoku czy z widokiem na wodospad? Wybór należy do Ciebie 🙂
Mooni Apgujeong
Kawiarnia Mooni Apgujeong nie była moim pierwszym wyborem. Trasa tak się nam ułożyła, że kiedy poczułyśmy zmęczenie i potrzebę wypicia kawy, stałyśmy właściwie tuż u jej wrót. Kawiarnia inaczej nazywana jest “kawiarnią różową”, chociaż nie wiem czemu. Wystrój wnętrz wcale nie jest w odcieniach koloru Barbie. Niemniej, wnętrze jest urządzone bardzo dziewczęco, bajkowo, “słodko”, więc być może stąd ta nazwa. Miejscówka jest odwzorowaniem europejskich trendów i trochę mnie to ucieszyło, bo po słodko-słonych drożdżówach miałam ochotę na bardziej klasyczne smaki.
Takie “słodkoinstagramowe” kawiarnie można spotkać na każdym kroku w Seulu. Wejście do kawiarni jest zaanektowane przez koreańskie influencerki, które ustawiają się w kolejce, by zrobić sobie zdjęcie na tle budynku. Kawiarnia ma trzy piętra i zasady zachowania się nie odbiegają od koreańskich reguł. Bierzesz tacę, nakładasz gluten, idziesz do kasy gdzie zamawiasz kawę, płacisz, dostajesz pilocik, który zadzwoni, gdy wszystko będzie gotowe. Przed zamówieniem jednak warto sprawdzić, czy są miejsca na górze xd
Kawiarnia znajduje się obok K-Road w dzielnicy Gangnam. Przed albo po kawie można zaplanować spacer uroczymi uliczkami tej części miasta.
943 King Cross
Ta kawiarnia była największym zaskoczeniem i przyniosła największą radość, jaką może dać kawiarnia. Jestem niezwykle sceptyczna względem kawiarni tematycznych, bo (przykro mi to mówić) w Warszawie wszystkie kawiarnie tematyczne mnie rozczarowały kiepskimi dekoracjami i wysokimi cenami. W zestawieniu z cenami w innych seulskich kawiarniach tutaj też nie jest tanio (kawa kosztuje 28 złotych), ale zobaczenie tej przestrzeni naprawdę jest warte tych pieniędzy. Zwłaszcza, jeśli jest się fanem, lub byłym fanem Harry’ego Pottera. Autorzy tego wnętrza skoncentrowali się na przedstawieniu świata Hogwartu. Już sama nazwa sugeruje magiczny świat, chociaż ze względów praw autorskich w nazwie czai się drobny błąd.
Kawiarnia składa się z kilku pięter. W piwnicy jest pub, który przypomina pub w Hogsmeade (w wiosce obok Hogwartu), do której wychodzili wychowankowie na przepustki. Na kolejnych piętrach są sale przypominające sale z Hogwartu m.in. dormitorium czy salę bankietową. Cała przestrzeń jest naprawdę dobrze urządzona, estetycznie i z pomysłem. Przy wejściu stoją smoki ziejące ogniem, na ścianach wiszą dekoracje, które równie dobrze mogłyby wisieć na planie filmu z serii o Harrym Potterze. A co mnie wzruszyło najbardziej – z głośników leciał soundtrack z filmu autorstwa np. Johna Williamsa czy Alexandra Desplat.
Na całym piętrze byłyśmy same. Było to wspaniałe, zwłaszcza że czytałam później opinie osób, które stały w kolejkach. Myślę, że chodziło o porę, w której się tam wybrałyśmy. Była to godzina 12:00, dokładnie kilka minut po otwarciu kawiarni. Swoją drogą dlaczego kawiarnia jest otwierana tak późno? Na to pytanie nie znam odpowiedzi, ale po tygodniu w Seulu zauważyłam, że sporo kawiarni otwiera się dopiero koło południa.
Na samej górze można sobie zrobić fotkę z atrybutami czarodzieja za ok. 15 zł. Do dyspozycji jest tiara przydziału, szaty i jakieś drobnostki typu książka czy wielki kubek z kawą. Wizytę w tej kawiarni połączyłam z zakupami pamiątkowymi na pobliskiej ulicy Hongik-ro.
Soha Salt Pond Ikseon-dong
Kawiarnie w hanoku to nie taka rzadkość w Seulu! To konkretne miejsce pojawiało się w wielu polecajkach, a trafiłyśmy tam jak zwykle – bo tak wyszło. Kawiarnia umieszczona jest w samym centrum jednej z ciekawszych dzielnic pełnych hanoków w mieście. Dzielnica Ikseon-dong Hanok Village spodobała mi się najbardziej, bo oprócz tego, że jest to historyczna dzielnica z zabytkowymi domkami, to jednocześnie miejsce tętni życiem. Cała przestrzeń nabita jest mniej lub bardziej popularnymi restauracjami i kawiarniami, a pomiędzy nimi nie brakuje dobrze wyposażonych fotobudek. Oznacza to, że podczas jednego spaceru można zdobyć kilka koreańskich atrakcji: poczuć atmosferę historycznego centrum, skosztować tradycyjnych specjałów, a także pobawić się w modeling za jedyne 10 ziko.
A my zaczęłyśmy tę przygodę od śniadania w kawiarni Soha Salt Pond, do której już o 9 rano ustawiła się dosyć duża kolejka. Kawiarnia znajduje się w jednym z historycznych hanoków, gdzie pośrodku jest mały ogródek z mini młynem wodnym. Najpierw trzeba złożyć zamówienie w jednym z domków, a potem ogródkiem należy wejść do drugiego domku, gdzie dość ciasno poukładane są małe stoliczki.
Chociaż wnętrze bardzo mi się podobało, to croissanty nie znalazły się w czołówce mojej jedzeniowej topki. Właściwie to wylądowały na samym jej końcu, chociaż moja towarzyszka podróży miała zupełnie inne wrażenia. Drożdżówka jest jednocześnie słona i słodka, co mi do końca nie pasowało. Ale wiem, że to jest coś, co bardziej doświadczonych turystów w Azji raczej nie dziwi – zatem warto spróbować, żeby wyrobić sobie opinię. Ciekawostka – woda jest za darmo 🙂
Taegeukdang Bakery
Trafiłam tu tylko dlatego, że mój hotel był nieopodal i eleganckie historyczne wnętrze wzbudziło moją uwagę. Kilka razy obchodziłam wyspę na środku, by znaleźć coś nietypowego (dla mnie) do zjedzenia. Jeśli dobrze zrozumiałam, znalazłam typowe ciastko ryżowe, wypełnione masą z fasoli w środku, czyli tteoki.
Jest Taegeukdang Bakery to (podobno) najstarsza kawiarnia w mieście, założona przez Shin Chang-geun w 1943 roku. Początkowo była w innym miejscu, w latach 70. przeniesiono ją tutaj, gdzie nieprzerwanie działa do dziś. Jest to biznes rodzinny – dzisiaj opiekę nad kawiarnią sprawują wnukowie założyciela. Nie wiem czy warto przyjeżdżać tu specjalnie dla samego jedzenia, chociaż czytałam opinie, że zawsze utrzymywali jakość swoich wypieków na wysokim poziomie. Niewątpliwie wnętrze może przyciągnąć miłośników designu. Na ścianie jest wielkie malowidło, przedstawiające pastwisko, na którym pasą się krowy. Na podłodze leżą kamienne płyty, a lady wyłożone są drewnem.
To może być pierwszy punkt w planie dnia, jeśli celem jest pobliskie muzeum współczesne Dongdaemun Design Plaza (DDP).
The Coffee Bean & Tea Leaf
W tym wpisie oprócz autorskich kawiarni pojawią się też zwykłe sieciówki, a to dlatego, że w Azji byłam pierwszy raz i wszystko było mi dotąd nieznane. Przy kolejnych wizytach w tamtych stronach, będę mogła łatwo wrócić do tych minirecenzji. The Coffee Bean & Tea Leaf to przykład jednej z amerykańskich sieciówek, która jest niezwykle popularna w Seulu, a obok jednej z nich miałam swój hotel.
Potrzebowałyśmy zjeść szybkie śniadanie i to miejsce naprawdę mega mi się podobało. Był duży wybór kanapek, które były serwowane na ciepło, a do tego spory wybór kaw, także smakowych. Ceny są podobne do polskich cen w Starbucksie. Niewątpliwym plusem była muzyka – leciały przyjemniackie jazzowe kawałki. Mam nadzieję, że kawiarnie tej firmy w całej Korei mają podobną playlistę. Śniadanie pozytywnie nas nastroiło na resztę dnia.
Paris Baguette
Nie jest to sieciówka, która mnie jakoś szczególnie porwała. Jest duży wybór słodkości i przekąsek, które przypominają te z europejskich piekarni. Jest też chleb i – co można wywnioskować po nazwie – francuskie bagietki. Można wejść kupić kawę, ale jak się ominie to miejsce, to się nic nie stanie.
Czemu zatem pojawia się ta kawiarnia na mojej liście? Otóż zauważyłam, że nazwa tej kawiarni często pojawia się w serialach koreańskich. Widocznie musi być bardzo popularna, a na pewno jest chętnie reklamowana.